wtorek, 6 stycznia 2015

{1} Czy ty w ogóle umiesz mówić?



Rozdział 1
Czy ty w ogóle umiesz mówić?

"Mowa i milczenie. Czujemy się bezpieczniejsi z szaleńcem, który mówi, niż z takim, który nie potrafi otworzyć ust."
- Emil Cioran

Zatrzymuję się. Po opustoszałej ulicy biega kot. Szary, bury, nijaki. Próbuję go ignorować, ale nagle on zmienia się w dużego psa i szczerzy kły w jakimś nieokreślonym kierunku. Przyglądam się miejscu, do którego przyczepił się Zmiennokształtny, ale nie dostrzegam tam nic, poza lekkim drganiem powietrza. Wzruszam ramionami i znikam w głębi budynku po mojej prawej.
Budowla, do której weszłam, była kiedyś wysokiej klasy hotelem. Mieszkali w nim sami obrzydliwie bogaci ludzie, którym pieniądze wypadały z kieszeni. Rzygać mi się chciało, kiedy jako dziecko, przyglądałam się tym małym skąpym świrusom. Teraz oddałabym wszystko, aby stać się jednym z nich.
Odkąd Zmiennokształtni zaczęli się coraz częściej ujawniać, po ulicach zaczęli krążyć Łowcy. Inni ich nie widzieli, ale ja dokładnie wiedziałam, który z nich jest Łowcą, a który Zmiennokształtnym. Musiałam opuścić miasto i wynieść się na niezamieszkane już jego obrzeża. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że ten hotel jest całkowicie opuszczony i znajduje się dobre trzy kilometry od najbliższego zamieszkanego domu.
Kieruję się do mojego ulubionego pokoju, w którym postanowiłam spać i rzucam bluzę na łóżko. Chyba w życiu nie przyzwyczaję się do tej samotności. Mam siedemnaście lat i od trzech lat nie odezwałam się do nikogo nawet słowem. Nawet nie wiem, czy cokolwiek pamiętam.
Sięgam po notes leżący na mojej szafce nocnej. Znalazłam go w jednym z pokoi jakiś rok temu. Miałam ogromne szczęście – był całkowicie pusty, a obok leżał długopis. Od tego czasu zapisuję w nim swoje myśli i wszystkie te słowa, których nie mam komu powiedzieć.
Otwieram zeszyt i przyglądam się pierwszej stronie, na której napisałam moje imię i nazwisko: Mercedes Rosales. Wątpię, żebym zgubiła ten zeszyt, ale musiałam się upewnić, że jeszcze pamiętam, jak się nazywam.
Przyciskam długopis do pożółkłej kartki i zaczynam pisać.
24 lipca
Wariuję.
Dzisiaj, pierwszy raz od trzech lat, wydawało mi się, że widziałam kogoś takiego jak ja, że widziałam człowieka. Ale znając mnie, był to po prostu cień lub zwierzę. Przecież samo to, że ktoś się tu kręci jest niemożliwe, dlatego wybrałam to miejsce. Mimo wszystko tęsknię za tymi tłocznymi ulicami, za ludźmi, którzy nimi chodzili, potrącając cię na każdym kroku. Tęsknię za rodziną.

Nagle drzwi sąsiedniego pokoju otwierają się z hukiem, a ja wpadam w panikę. Szybko zgarniam swoje rzeczy i staję pod ścianą nasłuchując. Ktoś krąży po drugim pomieszczeniu. Wstrzymuję oddech, spoglądam na klamkę, która zaczyna się przekręcać…
Szybkim ruchem otwieram drzwi i wpadam prosto w ramiona jakiegoś chłopaka. Odskakuję do tyłu, nie wydając z siebie żadnego dźwięku; w ciągu tych trzech lat nauczyłam się nie krzyczeć, nawet w obliczu największego strachu.
- Boże… - szepcze chłopak i zamyka mnie w żelaznym uścisku, jak gdyby się bał, że zaraz mnie tu nie będzie. Jego ramiona ciasno oplatają moje ciało, powodując przyjemne ciepło. – Już myślałem, że nikogo tu nie znajdę.
Szamoczę się w jego objęciach, aż w końcu udaje mi się wyplątać.
- Jestem Fabio – chłopak uśmiecha się wesoło. W jego zielonych oczach tańczą rozbawione iskierki. – A ty? – pyta, kiedy ja milczę.
Kręcę głową i biorę do rąk mój notes.
- Hej, nie zrobię ci krzywdy – mówi do mnie jak do dzikiego zwierzęcia.
Prycham urażona jego zachowaniem.
Wybucha śmiechem, a ja wzdycham.
Doskonale wiem, że nie zrobi mi krzywdy. Nie jest Łowcą ani Zmiennokształtnym. Prawdopodobnie to zwykły człowiek, który przylazł tu dla zabawy.
Wciągam bluzę na moje gołe ramiona i wymijam go w drzwiach, lecz kiedy znajduję się obok niego, wyrywa mi zeszyt i chowa za plecami. Szeroko otwieram oczy i próbuję  mu go wyrwać, ale on jest o wiele silniejszy, a co najgorsze, wyższy.
Podnosi zeszyt nad głowę i otwiera, aby przeczytać notatki.
- Mercedes – mówi cicho. – Ładne imię – stwierdza, na jego twarzy pojawia się ciepły uśmiech.
Wykorzystuję chwilę nieuwagi i wyrywam mu notes. Bez zbędnego opóźniania, rzucam się przez korytarz. Słyszę za sobą jego dudniące kroki, odbijające się echem od pustych ścian hotelu. Czyjaś ręka łapie mnie z tyłu za kaptur i ciągnie. Po kilku sekundach orientuję się, że moje plecy są przyciśnięte do torsu Fabio, a jego ramiona oplatają moją talię.
- Proszę cię, Mer. Nie uciekaj – w jego głosie słyszę rozpacz.
Okręcam się i staję przodem do niego. Spoglądam na jego udręczoną twarz, szeroko otwartymi oczami. Przyglądam się jego jasnobrązowym włosom, lekko kręcącym się na końcach. Patrzę jak przygryza wargę i odwraca wzrok.
Gdzieś na dolę słyszę odgłos otwieranych drzwi. Oboje zamieramy na krótką chwilę i patrzymy sobie w oczy. Potem chłopak nagle trzeźwieje i przyciąga mnie do swojej piersi.
- Nie ruszaj się – szepcze, a ja kiwam głową.
Skupiam się na jego ramionach obejmujących moje plecy, patrzę jak jego mięśnie napinają się przy każdym dźwięku. Nagle wszystko znika.
Okay, nie wszystko, ale my, nasza dwójka. Jesteśmy przezroczyści, jak powietrze. Moje usta rozchylają się delikatnie, kiedy dociera do mnie, że on jest taki jak ja.
Przywieram do niego mocniej, teraz już pewna, że nic mi nie grozi. Czuję, jak Cain wlepia we mnie swój wzrok, kiedy chowam twarz w jego ramieniu i z całej siły go obejmuję.
On jest taki jak ja.
Nie jestem już sama.
Jest taki jak JA.
- Mer – mówi Fabio, a ja podnoszę wzrok. – Możesz już mnie puścić, poszli sobie.
Moje policzki zaczynają płonąć. Odsuwam się zażenowana i wbijam wzrok w podłogę.
- Co to było? – pyta, szczerząc zęby. – Miałaś cykora? – drażni się ze mną.
Uderzam go w ramię, ale mimo to się uśmiecham.
Nie jestem już sama.
Odwracam się na pięcie i ruszam do mojego pokoju.
- Dokąd idziesz? – za mną rozlega się głos Wybrańca.
Przystaję na chwilę i wskazuję na pomieszczenie, które oficjalnie ochrzciłam swoim pokojem.
- Dobra, idę z tobą. Ale nawet nie myśl, że będę spał w jednym łóżku z kompletnie obcą dziewczyną.
Wzdycham zrezygnowana i idę dalej. Czy on kiedykolwiek jest poważny?
- Okay, przepraszam. – wycofuje się i zrównuje ze mną krok. – Czy tu w ogóle umiesz mówić?
Rzucam mu mordercze spojrzenie i przyśpieszam.
- Dobra, uspokój się, już będę siedział cicho – unosi ręce w obronnym geście.
Prycham i wkraczam do pokoju. Podchodzę do szafki, stojącej obok łóżka i wrzucam tam mój osobisty pamiętnik. Przekręcam kluczyk i chowam go na tyle szybko, aby Cain nie mógł zauważyć. Siadam na łóżku i przyglądam się chłopakowi, który z zaciekawieniem rozgląda się po moim "skromnym mieszkanku".
- Czyli tu nocujesz? – kieruje swoją uwagę na mnie. Szybko odwracam wzrok, ponieważ, aż za bardzo zdaję sobie sprawę, jak wyglądam: rozczochrane smoliście czarne włosy wpadają mi do szarych oczu, okolonych długimi grubymi rzęsami. Wyglądam jak dzikuska. – Hmm? – dopomina się Fabio.
Szybko kiwam głową.         
- Ukrywasz się?
Kolejne kiwnięcie.
- Rozumiem… - marszczy brwi. – Ale przed czym?
Gwałtownie kręcę głową, a włosy rozsypują się po moich ramionach i twarzy, wypadając z luźnego koka.
- Nie powiesz mi? – cały czas mówi do mnie jak do zwierzęcia.
Ponownie zaprzeczam ruchem głowy.
- Dlaczego? – siada obok mnie, nasze kolana się stykają.          
Kręcę głową. Dobrze wiesz dlaczego, ty robisz to samo.
- Czyli się nie odzywasz… - myśli na głos. – A gdybym dał ci kartkę i coś do pisania, to byś mi odpowiadała?
Ochoczo kiwam głową. Nie ufam swojemu językowi, ale ręce owszem.
- Zaczekaj sekundkę – uśmiecha się i sięga do torby, której wcześniej nie zauważyłam. Musiał ją ze sobą przynieść.
Po krótkich poszukiwaniach, wyjmuje z torby niewielki kołonotatnik i ołówek. Wręcza mi obie rzeczy, a ja natychmiast zaczynam pisać. Każdą literę piszę niesamowicie starannie. Odrywam ołówek od kartki i patrzę na swoje dzieło. Na środku kartki znajdują się tylko dwa słowa:

Jesteśmy Wybrańcami.

------------------------------------------------------------------

No i jest pierwszy rozdział :3 Co sądzicie o Mercedes? Chcielibyście dłuższe rozdziały czy takie wystarczają?
 

5 komentarzy:

  1. Jejku, ciekawe co dalej. Mercedes jest spoko - pewnie kiedyś zacznie mówić, tylko dlaczego teraz nie chce...? W każdym razie, podoba mi się - obserwuję. Lubię Twój styl pisania :3
    Zapraszam do mnoe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Mercedes jest fajna, tylko zastanawia mnie dlaczego nie chce mówić. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z radością zawiadamiam, że zostałaś nominowana przez nas do LBA. Mamy nadzieję, że ,,bawisz" się w to. :)
    http://the-world-is-meow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to jak piszesz, a rozdziały są odpowiednie <3 Pisz dalej
    Życzę DUUUUUUŻO weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Mercedes jest niesamowicie intrygująca! Dlaczego nie mówi? Co ja spotkało, ze musiała być sama tak długo? No i czy się w końcu otworzy przed Fabio? Idę czytać dalej!
    Rozdział jest w sam raz ani za długi ani za krótki, chociaż przeczytałam go na jednym wdechu, więc co ja tam wiem! :D

    w wolnej chwili wpadnij do mnie! http://dreaming-fangirl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń