piątek, 16 stycznia 2015

{2} Zaśmiej się jeszcze raz




Rozdział 2
Zaśmiej się jeszcze raz

"Trzeba śmiać się nie czekając na szczęście, bo gotowiśmy umrzeć nie uśmiechnąwszy się ani razu."
- Jean de La Bruyère

Fabio podrywa się do góry jak oparzony i z przestrachem zrzuca mi zeszyt z kolan. W jego dotychczas wesołych oczach, bez trudu mogę zauważyć ogromny strach. Robi kilka kroków w tył, aż napotyka ścianę. Dziwi mnie jego zachowanie. Gdybym była Łowcą już dawno bym go zabiła.
- Skąd… - przełyka głośno ślinę. – Skąd ty to wiesz? Skąd wiesz, że jestem…? – kiwa głową w nieokreśloną stronę.
Wzruszam ramionami i przelotnie spoglądam na notes, który, wytrącony przez niego, zatrzymał się pod ścianą. Podwijam kolana pod brodę i spoglądam w okno po mojej prawej. Chmury powoli suną po szarawym niebie, jakby z nadzieją, że wyjdzie słońce i rozjaśni ten ponury świat, lecz nie mogąc się zatrzymać. Z ciemnoszarego koloru nieba i bladej tarczy księżyca, wnioskuję, że już prawie wieczór. Kątem oka dostrzegam, że chłopak podniósł notatnik i drżącą ręką podaje go mi.
Cała odwaga, która go opuściła, wsiąka we mnie. Wybucham gorzkim śmiechem, pokazując mu jak bardzo jest żałosny. Jego jabłko Adama podskakuje, kiedy przełyka. On naprawdę się mnie boi?
Kręcę głową z niedowierzaniem i lekkim uśmiechem na ustach. Biorę od niego zeszyt.
- Pisz – nakazuje drżącym głosem.
Unoszę brwi. Czyżby role się odwróciły?
- Pisz – warczy.
Przyciskam ołówek do kartki i zamieram. Co mam napisać? Podnoszę na niego spojrzenie swoich przenikliwych oczu.  Odkładam ołówek na pościel obok mnie – jest tak lekki, że nie robi najmniejszego wgniecenia.
Fabio wciska się w ścianę, całkowicie zdezorientowany. Uśmiecham się szeroko i…
Znikam.
Wtapiam się w tło, niczym ludzki kameleon. Ku mojemu zdziwieniu, na twarzy chłopaka pojawia się wyraźna ulga. Uśmiecham się wesoło, ale nagle przypominam sobie, że on mnie nie widzi. Błyskawicznie pojawiam się z powrotem, ale on osuwa się na ścianę, przymykając powieki.
- Boże… - chrypi. – Jesteś taka jak ja – powtarza to kilka razy na przemian z przekleństwami.
Nie zwraca na mnie uwagi, kiedy podchodzę do niego i kładę dłoń na ramieniu. Postanawiam go zignorować i wychodzę coś zjeść. Kiedy tylko mijam próg, słyszę szybkie kroki i głośny oddech.
- Gdzie idziesz? Nie możesz mnie tak tu zostawiać, najpierw mnie oprowadź. – żąda.
Uśmiecham się tajemniczo i wzruszam ramionami, nie zatrzymując się. Mam gdzieś czy za mną pójdzie. Na końcu korytarza skręcam w prawo i natrafiam na schody z ciemnobrązowego lakierowanego drewna. Po obu stronach stopni wyrastają o odcień jaśniejsze balustrady z misternie rzeźbionymi motywami roślinnymi.  Przesuwam dłonią po poręczy i prawie że zbiegam na dół. Moje stopy ledwo muskają stopnie i w przeciwieństwie do Fabio, moich kroków w ogóle nie słychać, zaś jego odbijają się głośnym echem od ścian budynku. Zwalniam lekko, aby chłopak mógł za mną nadążyć.
- Dokąd idziemy? – przewracam oczami, kiedy słyszę jego pytanie. Powtarza się.
Wzdycham i rozglądam się po korytarzu, na którym znajdują się dziesiątki brązowych drzwi, różniących się tylko numerkami. Obieram właściwy kierunek i zmierzam do jadalni. Przechodząc przez hotel, rozglądam się. Od czasu do czasu, pod ścianą pojawia się jakaś ozdobna komódka, a na niej wazony lub zwiędłe rośliny. Tapeta częściowo odpada, ukazując szary beton, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza. Grube ściany świetnie trzymają ciepło, a beżowy wystrój hotelu utrzymuje miłą atmosferę. Z zaskoczeniem odkrywam, że lubię to miejsce, jest ono dla mnie domem.
Potrząsam głową i spoglądam na duże wrota przed nami. Naciskam klamkę i moim oczom ukazuje się wielkie pomieszczenie, pozastawiane okrągłymi stolikami, dookoła których porozstawiane są eleganckie krzesła. Na wysokim suficie, z dumą kołyszą się błyszczące żyrandole, tak wielkie, że sprawiają wrażenie, jakby miały spaść pod swoim ciężarem. Na ścianach wiszą obrazy, sprawiając, że sala wydaje się przytulniejsza. Na końcu, pod samą ścianą mieści się lada, przy której niezadowoleni z wystawionych przysmaków goście, mogli zamawiać coś dla siebie. Niedaleko baru udaje mi się dostrzec drzwi, prowadzące do kuchni. Ruszam ku nim, lawirując pomiędzy wytwornymi stolikami, na których chyboczą srebrne świeczniki z wypalonymi świeczkami.
- Wow – słyszę za sobą głos towarzysza. – Niezłe miejsce obrałaś sobie na nocleg – chwali.
Z mojego gardła wydobywa się melodyjny śmiech, którego nie słyszałam od bardzo dawna. Prawdziwy i szczery śmiech opuścił mnie całkowicie, kiedy zostałam skazana na mieszkanie samemu. Zakrywam usta ręką, zdziwiona swoim wybuchem radości.
- Zaśmiej się jeszcze raz – prosi Fabio.
Marszczę brwi i odwracam się do niego.
- Proszę. Twój śmiech jest najcudowniejszą rzeczą jaką w życiu słyszałem.
Zastygam w bezruchu, a w uszach pobrzmiewają mi jego słowa: "Twój śmiech jest najcudowniejszą rzeczą jaką w życiu słyszałem."
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym usłyszeć twój głos. Musi być jeszcze piękniejszy  – jego słowa wyrywają mnie z zamyślenia.
Nagle ogarnia mnie nieodparta chęć powiedzenia czegoś. Ponownego zasmakowania słów na języku i przypomnienia sobie brzmienia mojego głosu. Odtrącam tą myśl i szybszym krokiem kontynuuję marsz do kuchni.
- Hej, zwolnij trochę – krzyczy Fabio.       
Ani mi się śni.
Przyspieszam i wpadam do kuchni z takim impetem, że gdyby chłopak, który szedł tuż za mną mnie nie przytrzymał, leżałabym wśród garnków. Wyrywam się mu wściekłym ruchem i wchodzę w głąb pomieszczenia. Na jednym z blatów znajduję jabłka, które udało mi się wczoraj ukraść. Biorę jedno do ręki, a drugie rzucam Fabio. Zanurzam zęby w owocu, a po mojej buzi rozpływa się słodkawy smak. Podpieram się rękami i wskakuję na blat. Głową pokazuję mu, żeby zrobił to samo, lecz on zamiast tego staje przede mną i się przypatruje.
- Długo się ukrywasz? – pyta.
Wzruszam ramionami. Nie jego sprawa.
- Ile masz lat?
Kolejne wzruszenie ramionami.
- Czy na wszystko odpowiadasz w ten sposób? – w kącikach jego ust czai się uśmiech.
Wyszczerzam się w uśmiechu i znów wzruszam ramionami. Na jego twarzy również pojawia się uśmiech, kiedy kręci głową z niedowierzaniem, przeczesując ręką włosy.
- W ten sposób chyba daleko nie zajdziemy. – stwierdza, a ja kręcę głową.
Podnoszę rękę, aby znów ugryźć jabłko, ale on zadaje pytanie.
- Dlaczego nic nie mówisz? – marszczy brwi, zmartwiony.
Zamieram i odkładam owoc na blat obok siebie. Kręcę głową, wbijając w niego wzrok.
- Ale możesz mówić, prawda? – nadzieja w jego głosie jest jak sztylet wbijający mi się w brzuch. Nie mogę go teraz okłamać.
Powoli kiwam głową, oczekując jego reakcji. Nie wiem, czego się spodziewałam, mówiąc mu prawdę, ale na pewno nie tego, że chłopak rzuci się na mnie i pocałuje. Na pewno nie tego.
Kiedy tylko jego usta stykają się z moimi, szeroko otwieram oczy w zdziwieniu. Jeszcze nikt nigdy mnie nie całował. Jego usta są ciepłe i miękkie; pozwalają mi zapomnieć o wszystkim co mnie otacza i o tym, że muszę się ukrywać. Czuję, jak jego ciepłe dłonie prześlizgują się po moim karku i plecach, przyprawiając mnie o dreszcze. Jest wspaniale.
Ale on nie powinien tego robić.
Odpycham go od siebie, tak mocno, że zatacza się do tyłu. Szybkim ruchem zeskakuję z blatu i rzucam się biegiem przez kuchnię. Wypadam z jadalni, przewracając po drodze kilka krzeseł, które z hukiem upadają na podłogę. Skręcam w nieznany mi korytarz i wchodzę do jednego z mniejszych pokoi, aby rzucić się na łóżko, przykryć kołdrą i zniknąć.
- Zaczekaj! – gdzieś za mną słyszę jego głos.
Kręcę głową, powstrzymując łzy i zaciskając powieki. Nasłuchuję jego kroków, których mam nadzieję nie usłyszeć.
Jestem taka głupia, że dałam mu się pocałować, nawet jeśli było to najcudowniejsze uczucie na świecie. Mogłam mu zrobić krzywdę, przecież nie panuję do końca na swoimi zdolnościami. Jestem idiotką spragnioną ludzkich uczuć, których nikt nie był w stanie mi dawać, kiedy ich potrzebowałam.
Nakrywam głowę poduszką i głośno wciągam powietrze, modląc się, aby mnie nie znalazł; licząc w duchu, że sobie pójdzie i znienawidzi, że uzna mnie za wariatkę i nie podaruje mi więcej tych nieziemskich uczuć. Przez tyle lat wmawiałam sobie, że nie chcę być kochana ani nawet lubiana. Ale to wszystko było kłamstwo. Chcę, żeby Fabio mnie lubił, żeby mnie kochał, jak prawdziwą przyjaciółkę. Chcę dla niego coś znaczyć, ale jedyne co jestem w stanie zrobić to siedzieć w tym pokoju i rozpadać się na kawałeczki, dręczona myślą, że ten chłopak odejdzie i już nie wróci.
---------------------------------------------

Wydaje mi się, że ten rozdział jest całkiem okay, chociaż trochę go zwaliłam :/ Jak na moje ona jest zbyt wybuchowa i za bardzo daje się ponieść, przez co nie mam czasu na opisy XD
A Wy co o tym sądzicie?



8 komentarzy:

  1. Rzeczywiście lata po tym hotelu jak opętana xD Ale ogólnie rozdział bardzo fajny :) Czekam jak zwykle na następny i zapraszam do siebie: the-world-is-meow.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze czytałam Twojego bloga już wcześniej, lecz komentuję teraz. Po drugie bardzo podoba mi się to co piszesz i jestem ciekawa dalszych rozdziałów. Po trzecie obserwuję Twojego bloga ;) Po czwarte zostałaś nominowana do LBA! Więcej na double2murder.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to przeczytam!
    Informuje też o nowym rozdziale :D
    http://wsrod-zagubionych-dusz.blogspot.com/2015/01/rozdzia-3_58.html
    W Kapitol TV/pod rozdziałem upomnij się jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę w Ciebie i mam wielką nadzieję, że przeczytasz :* A tymczasem lecę czytać Twój nowy rozdział ^^

      Usuń
  4. Rozdział jest świetny i kocham wybuchowość Twojej bohaterki! Nie dziwię jej się. Nie wiem do końca jak było przed tym, ale jeśli Twoje życie zmienia się o 180 stopni to nikt nie reaguje przemyślanie i używając rozumu, lecz gwałtownie i porywczo ;)
    Oczekuję dalszych cześci i mimo wszystko chcę, aby Fabio ją znalazł ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog poleciła mi przyjaciółka- cieszę się lecz z drugiej strony.. dlaczego dopiero teraz?! :P Jak dla mnie wszystko jest świetne, a zachowanie bohaterów naturalne, czekam na kolejne rozdziały! :>

    PS. Jeśli byś miała ochotę i czas to zapraszam do poczytania moich bazgrołów :)
    http://accident-of-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog został dodany do Katalogowego Świata

    Pozdrawiam i życzę kupę weny!
    Avery.

    OdpowiedzUsuń
  7. haha faktycznie wybuchowa bohaterka, ale dzięki temu jest taka ciekawa! Niesamowicie ją sobie wymyśliłaś, Fabio troche chyba się pospieszył z tym pocałunkiem ! Ale moze też był długo sam, moze też potrzebował bliskosći?

    czekam na ciąg dalszy! :)

    a w wolnej chwili wpadnij do mnie: http://dreaming-fangirl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń