Rozdział 2
Zaśmiej się jeszcze raz
"Trzeba
śmiać się nie czekając na szczęście, bo gotowiśmy umrzeć nie uśmiechnąwszy się
ani razu."
- Jean de La Bruyère
- Jean de La Bruyère
Fabio podrywa się do góry jak oparzony i z
przestrachem zrzuca mi zeszyt z kolan. W jego dotychczas wesołych oczach, bez
trudu mogę zauważyć ogromny strach. Robi kilka kroków w tył, aż napotyka
ścianę. Dziwi mnie jego zachowanie. Gdybym była Łowcą już dawno bym go zabiła.
- Skąd… - przełyka głośno ślinę. – Skąd ty to
wiesz? Skąd wiesz, że jestem…? – kiwa głową w nieokreśloną stronę.
Wzruszam ramionami i przelotnie spoglądam na
notes, który, wytrącony przez niego, zatrzymał się pod ścianą. Podwijam kolana
pod brodę i spoglądam w okno po mojej prawej. Chmury powoli suną po szarawym
niebie, jakby z nadzieją, że wyjdzie słońce i rozjaśni ten ponury świat, lecz
nie mogąc się zatrzymać. Z ciemnoszarego koloru nieba i bladej tarczy księżyca,
wnioskuję, że już prawie wieczór. Kątem oka dostrzegam, że chłopak podniósł
notatnik i drżącą ręką podaje go mi.
Cała odwaga, która go opuściła, wsiąka we
mnie. Wybucham gorzkim śmiechem, pokazując mu jak bardzo jest żałosny. Jego
jabłko Adama podskakuje, kiedy przełyka. On
naprawdę się mnie boi?
Kręcę głową z niedowierzaniem i lekkim
uśmiechem na ustach. Biorę od niego zeszyt.
- Pisz – nakazuje drżącym głosem.
Unoszę brwi. Czyżby role się odwróciły?
- Pisz – warczy.
Przyciskam ołówek do kartki i zamieram. Co mam napisać? Podnoszę na niego
spojrzenie swoich przenikliwych oczu.
Odkładam ołówek na pościel obok mnie – jest tak lekki, że nie robi
najmniejszego wgniecenia.
Fabio wciska się w ścianę, całkowicie
zdezorientowany. Uśmiecham się szeroko i…
Znikam.
Wtapiam się w tło, niczym ludzki kameleon. Ku
mojemu zdziwieniu, na twarzy chłopaka pojawia się wyraźna ulga. Uśmiecham się
wesoło, ale nagle przypominam sobie, że on mnie nie widzi. Błyskawicznie
pojawiam się z powrotem, ale on osuwa się na ścianę, przymykając powieki.
- Boże… - chrypi. – Jesteś taka jak ja –
powtarza to kilka razy na przemian z przekleństwami.
Nie zwraca na mnie uwagi, kiedy podchodzę do
niego i kładę dłoń na ramieniu. Postanawiam go zignorować i wychodzę coś zjeść.
Kiedy tylko mijam próg, słyszę szybkie kroki i głośny oddech.
- Gdzie idziesz? Nie możesz mnie tak tu
zostawiać, najpierw mnie oprowadź. – żąda.
Uśmiecham się tajemniczo i wzruszam ramionami,
nie zatrzymując się. Mam gdzieś czy za mną pójdzie. Na końcu korytarza skręcam
w prawo i natrafiam na schody z ciemnobrązowego lakierowanego drewna. Po obu
stronach stopni wyrastają o odcień jaśniejsze balustrady z misternie
rzeźbionymi motywami roślinnymi.
Przesuwam dłonią po poręczy i prawie że zbiegam na dół. Moje stopy ledwo
muskają stopnie i w przeciwieństwie do Fabio, moich kroków w ogóle nie słychać,
zaś jego odbijają się głośnym echem od ścian budynku. Zwalniam lekko, aby
chłopak mógł za mną nadążyć.
- Dokąd idziemy? – przewracam oczami, kiedy
słyszę jego pytanie. Powtarza się.
Wzdycham i rozglądam się po korytarzu, na
którym znajdują się dziesiątki brązowych drzwi, różniących się tylko numerkami.
Obieram właściwy kierunek i zmierzam do jadalni. Przechodząc przez hotel,
rozglądam się. Od czasu do czasu, pod ścianą pojawia się jakaś ozdobna komódka,
a na niej wazony lub zwiędłe rośliny. Tapeta częściowo odpada, ukazując szary
beton, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza. Grube ściany świetnie
trzymają ciepło, a beżowy wystrój hotelu utrzymuje miłą atmosferę. Z
zaskoczeniem odkrywam, że lubię to miejsce, jest ono dla mnie domem.
Potrząsam głową i spoglądam na duże wrota
przed nami. Naciskam klamkę i moim oczom ukazuje się wielkie pomieszczenie,
pozastawiane okrągłymi stolikami, dookoła których porozstawiane są eleganckie
krzesła. Na wysokim suficie, z dumą kołyszą się błyszczące żyrandole, tak
wielkie, że sprawiają wrażenie, jakby miały spaść pod swoim ciężarem. Na
ścianach wiszą obrazy, sprawiając, że sala wydaje się przytulniejsza. Na końcu,
pod samą ścianą mieści się lada, przy której niezadowoleni z wystawionych
przysmaków goście, mogli zamawiać coś dla siebie. Niedaleko baru udaje mi się
dostrzec drzwi, prowadzące do kuchni. Ruszam ku nim, lawirując pomiędzy
wytwornymi stolikami, na których chyboczą srebrne świeczniki z wypalonymi
świeczkami.
- Wow – słyszę za sobą głos towarzysza. –
Niezłe miejsce obrałaś sobie na nocleg – chwali.
Z mojego gardła wydobywa się melodyjny śmiech,
którego nie słyszałam od bardzo dawna. Prawdziwy i szczery śmiech opuścił mnie
całkowicie, kiedy zostałam skazana na mieszkanie samemu. Zakrywam usta ręką,
zdziwiona swoim wybuchem radości.
- Zaśmiej się jeszcze raz – prosi Fabio.
Marszczę brwi i odwracam się do niego.
- Proszę. Twój śmiech jest najcudowniejszą
rzeczą jaką w życiu słyszałem.
Zastygam w bezruchu, a w uszach pobrzmiewają
mi jego słowa: "Twój śmiech jest najcudowniejszą rzeczą jaką w życiu
słyszałem."
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym
usłyszeć twój głos. Musi być jeszcze piękniejszy – jego słowa wyrywają mnie z zamyślenia.
Nagle ogarnia mnie nieodparta chęć powiedzenia
czegoś. Ponownego zasmakowania słów na języku i przypomnienia sobie brzmienia
mojego głosu. Odtrącam tą myśl i szybszym krokiem kontynuuję marsz do kuchni.
- Hej, zwolnij trochę – krzyczy Fabio.
Ani mi się
śni.
Przyspieszam i wpadam do kuchni z takim
impetem, że gdyby chłopak, który szedł tuż za mną mnie nie przytrzymał,
leżałabym wśród garnków. Wyrywam się mu wściekłym ruchem i wchodzę w głąb
pomieszczenia. Na jednym z blatów znajduję jabłka, które udało mi się wczoraj
ukraść. Biorę jedno do ręki, a drugie rzucam Fabio. Zanurzam zęby w owocu, a po
mojej buzi rozpływa się słodkawy smak. Podpieram się rękami i wskakuję na blat.
Głową pokazuję mu, żeby zrobił to samo, lecz on zamiast tego staje przede mną i
się przypatruje.
- Długo się ukrywasz? – pyta.
Wzruszam ramionami. Nie jego sprawa.
- Ile masz lat?
Kolejne wzruszenie ramionami.
- Czy na wszystko odpowiadasz w ten sposób? –
w kącikach jego ust czai się uśmiech.
Wyszczerzam się w uśmiechu i znów wzruszam ramionami.
Na jego twarzy również pojawia się uśmiech, kiedy kręci głową z
niedowierzaniem, przeczesując ręką włosy.
- W ten sposób chyba daleko nie zajdziemy. –
stwierdza, a ja kręcę głową.
Podnoszę rękę, aby znów ugryźć jabłko, ale on
zadaje pytanie.
- Dlaczego nic nie mówisz? – marszczy brwi,
zmartwiony.
Zamieram i odkładam owoc na blat obok siebie.
Kręcę głową, wbijając w niego wzrok.
- Ale możesz mówić, prawda? – nadzieja w jego
głosie jest jak sztylet wbijający mi się w brzuch. Nie mogę go teraz okłamać.
Powoli kiwam głową, oczekując jego reakcji.
Nie wiem, czego się spodziewałam, mówiąc mu prawdę, ale na pewno nie tego, że
chłopak rzuci się na mnie i pocałuje. Na pewno nie tego.
Kiedy tylko jego usta stykają się z moimi,
szeroko otwieram oczy w zdziwieniu. Jeszcze nikt nigdy mnie nie całował. Jego
usta są ciepłe i miękkie; pozwalają mi zapomnieć o wszystkim co mnie otacza i o
tym, że muszę się ukrywać. Czuję, jak jego ciepłe dłonie prześlizgują się po
moim karku i plecach, przyprawiając mnie o dreszcze. Jest wspaniale.
Ale on nie powinien tego robić.
Odpycham go od siebie, tak mocno, że zatacza
się do tyłu. Szybkim ruchem zeskakuję z blatu i rzucam się biegiem przez
kuchnię. Wypadam z jadalni, przewracając po drodze kilka krzeseł, które z
hukiem upadają na podłogę. Skręcam w nieznany mi korytarz i wchodzę do jednego
z mniejszych pokoi, aby rzucić się na łóżko, przykryć kołdrą i zniknąć.
- Zaczekaj! – gdzieś za mną słyszę jego głos.
Kręcę głową, powstrzymując łzy i zaciskając
powieki. Nasłuchuję jego kroków, których mam nadzieję nie usłyszeć.
Jestem taka głupia, że dałam mu się pocałować,
nawet jeśli było to najcudowniejsze uczucie na świecie. Mogłam mu zrobić
krzywdę, przecież nie panuję do końca na swoimi zdolnościami. Jestem idiotką
spragnioną ludzkich uczuć, których nikt nie był w stanie mi dawać, kiedy ich
potrzebowałam.
Nakrywam głowę poduszką i głośno wciągam
powietrze, modląc się, aby mnie nie znalazł; licząc w duchu, że sobie pójdzie i
znienawidzi, że uzna mnie za wariatkę i nie podaruje mi więcej tych
nieziemskich uczuć. Przez tyle lat wmawiałam sobie, że nie chcę być kochana ani
nawet lubiana. Ale to wszystko było kłamstwo. Chcę, żeby Fabio mnie lubił, żeby
mnie kochał, jak prawdziwą przyjaciółkę. Chcę dla niego coś znaczyć, ale jedyne
co jestem w stanie zrobić to siedzieć w tym pokoju i rozpadać się na
kawałeczki, dręczona myślą, że ten chłopak odejdzie i już nie wróci.
---------------------------------------------
Wydaje mi się, że ten rozdział jest całkiem okay, chociaż trochę go zwaliłam :/ Jak na moje ona jest zbyt wybuchowa i za bardzo daje się ponieść, przez co nie mam czasu na opisy XD
A Wy co o tym sądzicie?
Rzeczywiście lata po tym hotelu jak opętana xD Ale ogólnie rozdział bardzo fajny :) Czekam jak zwykle na następny i zapraszam do siebie: the-world-is-meow.blogspot.com ^^
OdpowiedzUsuńPo pierwsze czytałam Twojego bloga już wcześniej, lecz komentuję teraz. Po drugie bardzo podoba mi się to co piszesz i jestem ciekawa dalszych rozdziałów. Po trzecie obserwuję Twojego bloga ;) Po czwarte zostałaś nominowana do LBA! Więcej na double2murder.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńJa to przeczytam!
OdpowiedzUsuńInformuje też o nowym rozdziale :D
http://wsrod-zagubionych-dusz.blogspot.com/2015/01/rozdzia-3_58.html
W Kapitol TV/pod rozdziałem upomnij się jeszcze :)
Wierzę w Ciebie i mam wielką nadzieję, że przeczytasz :* A tymczasem lecę czytać Twój nowy rozdział ^^
UsuńRozdział jest świetny i kocham wybuchowość Twojej bohaterki! Nie dziwię jej się. Nie wiem do końca jak było przed tym, ale jeśli Twoje życie zmienia się o 180 stopni to nikt nie reaguje przemyślanie i używając rozumu, lecz gwałtownie i porywczo ;)
OdpowiedzUsuńOczekuję dalszych cześci i mimo wszystko chcę, aby Fabio ją znalazł ;P
Twój blog poleciła mi przyjaciółka- cieszę się lecz z drugiej strony.. dlaczego dopiero teraz?! :P Jak dla mnie wszystko jest świetne, a zachowanie bohaterów naturalne, czekam na kolejne rozdziały! :>
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli byś miała ochotę i czas to zapraszam do poczytania moich bazgrołów :)
http://accident-of-life.blogspot.com/
Twój blog został dodany do Katalogowego Świata
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę kupę weny!
Avery.
haha faktycznie wybuchowa bohaterka, ale dzięki temu jest taka ciekawa! Niesamowicie ją sobie wymyśliłaś, Fabio troche chyba się pospieszył z tym pocałunkiem ! Ale moze też był długo sam, moze też potrzebował bliskosći?
OdpowiedzUsuńczekam na ciąg dalszy! :)
a w wolnej chwili wpadnij do mnie: http://dreaming-fangirl.blogspot.com/