środa, 11 lutego 2015

{4} Mama zawsze mówiła, żeby nie ufać starszym, bo oni tylko kłamią.



Rozdział 4
Mama zawsze mówiła, żeby nie ufać starszym, bo oni tylko kłamią.

" Niewiele jest powodów, żeby mówić prawdę, za to jest ich bez liku, żeby kłamać..."
- Carlos Ruiz Zafón "Cień wiatru"

Stajemy w progu pokoju równoległego z moim. Na ścianie naprzeciwko nas znajdują się ogromne okna z widokiem na morze, którego fale obijają się o brzeg, wzburzając białe fale. Po prawej stronie stoi wielkie dwuosobowe łoże, takie samo jak w moim pokoju.  Ściany pomieszczenia pomalowane są na ten sam beżowy kolor, co cały hotel, a na suficie wisi żyrandol podobny do tego w jadalni. W całym pokoju stoją dwie szafy, w których goście mogą schować ubrania, a w lewej ścianie znajdują się drzwi odchodzące do luksusowej łazienki. Ogółem wszystko jest lustrzanym odbiciem mojego mieszkania.
Spoglądam na moich towarzyszy, również studiujących wystrój. Na szczęście Maia nadal nie zapytała, dlaczego nic nie mówię, a jeśli zapyta mogę mieć tylko nadzieję, że Fabio się za mną wstawi.
- Mi to nie wygląda na "wybieranie" pokoju – skarży się dziewczynka. – Daliście mi ten, bez możliwości wyboru, ponieważ uważacie, że jestem "zbyt mała" na mieszkanie dalej. A to wcale nie jest prawda. Mama zawsze mówiła, żeby nie ufać starszym, bo oni tylko kłamią. – buntowniczo splata ramiona i unosi podbródek, nie dając za wygraną. Nie mieści mi się w głowie, jak taka urocza dziewczynka może mieć, tak niewyparzony język.
Wzdycham, delikatnie ujmując jej rączkę i ciągnę ją w głąb pokoju. Musi tu zamieszkać, bo to jedyny sposób, żeby uciec razem z nią, jeśli ktoś zapuści się do tego budynku, co zdarzało się już nie raz. Maia bez słowa skargi rusza za mną i razem siadamy na łóżku. Spoglądam na Fabio, który w mig pojmuje, o co mi chodzi.
- Posłuchaj, principessa – klęka przed nią i studiuje jej twarz, jakby chciał z niej zerwać tą maskę arogancji, którą zasłania się dziewczynka. – Musisz tu mieszkać, bo musimy być wszyscy razem. Żadne z nas nie wybierało pokoju. – tłumaczy. – No, dobra. Większość z nas – mówi zerkając na mnie, a moje usta wykrzywiają się w niewielkim triumfalnym uśmiechu.
Maia patrzy na przemian, to na mnie to na Fabio. Po chwili robi naburmuszoną minę.
- Niech Wam będzie. To jest teraz mój pokój.
Chłopak uśmiecha się i wstaje, strzepując z dżinsów nieistniejący pyłek.
- Świetnie.
Posyłam dziewczynce ostatni uśmiech i wstaję. We dwoje kierujemy się do drzwi, pozostawiając dziesięciolatkę samą w tym ogromnym ciemnym pokoju.
- Mer? – odzywa się za mną cichy głosik.
Przystaję na chwilę, po czym odwracam się z pytaniem wypisanym na twarzy. Maia stoi kilka kroków ode mnie i gapi się w dywan. Nawet stąd widzę, że boi się zadać dręczące ją pytanie.
- Co chciałaś, principessa? – Fabio pojawia się obok mnie.
- Czy… - mała podnosi wzrok i przygląda się mi. – Czy jest tu coś, czym mogłabym się zająć? – wierci butem dziurę w dywanie. – Jakieś zabawki?
Zastanawiam się przez chwilę, a potem wychodzę z pomieszczenia. Wchodzę do mojego pokoju i rozglądam się chwilę. Kiedyś znalazłam kilka maskotek, przeszukując pokoje obok. Muszą gdzieś tu być. W przebłysku geniuszu, podchodzę do szafy na ubrania i zaglądam na najwyższą półkę. Są. Dwa duże misie – jeden brązowy, a drugi różowy, gapiące się na mnie swoimi czarnymi błyszczącymi oczkami. Uśmiecham się szeroko, wyjmując je z szafy. Maia będzie zachwycona.
Stoję przez chwilę i wpatruję się w szafkę nocną, gdzie schowałam mój zeszyt. Tak bardzo chciałabym teraz krzyknąć do Fabio i dziewczynki, żeby tu przybiegli; podzielić się z nimi moimi wszystkimi odkryciami; powiedzieć gdzie mogą się ukryć; pomóc im. Naprawdę tego chcę. Ale nie mogę, nie mogę im pomóc, przez to co oni mi zrobili. Boję się, co może wypłynąć z moich ust, kiedy się odezwę, a wszystko przez ich głupie eksperymenty.
Wymierzam szafie sfrustrowanego kopniaka i opadam na kolana. Boże, jak ja chciałabym się cofnąć w czasie, żeby to wszystko naprawić. Czuję jak w moich oczach zbierają się łzy; pozwalam im swobodnie spłynąć po policzkach. Mam nadzieję, że jeśli pozwolę im tak płynąć beż końca, to utopię się w nich i nie będę już musiała znosić, tego, że wszystkich zawiodłam.
Spoglądam na misie, na ich uśmiechnięte twarze, które niejednokrotnie pocieszały dzieci i pomagały im w najgorszych momentach; na ich pluszowe łapki, które z czułością obejmowały maluchy, bezgłośnie powtarzając im, że będzie dobrze, żeby przestały płakać.
Nigdy nie miałam misia.
Nikt mnie nigdy nie pocieszał. Nikt nigdy nie powiedział, że mnie kocha, że wszystko będzie dobrze. Najlepsze słowa, które usłyszałam od matki, i które sprawiły mi niewysłowioną radość to były słowa: "Nie boję się ciebie." To był jedyny raz, kiedy ktoś mi to powiedział. Jedyny i ostatni.
Podnoszę głowę, kiedy ktoś wchodzi do pokoju. W drzwiach stoi Fabio, opierając się niedbale o framugę z lekko poirytowanym wyrazem twarzy. Szybko pociągam nosem, aby nie zauważył, że płakałam i wycieram oczy.
- Znalazłaś coś? – pyta. – Mam nadzieję, że tak, bo nie wytrzymam z ta małą ani chwili dłużej.
Wyciągam do niego ręce, podając mu zabawki. Ciekawi mnie, co Maia z nimi zrobi, ale nie mam zamiaru prosić Fabio, żeby ją o to spytał. To jej sprawa.
Chłopak uśmiecha się szeroko i podchodzi do mnie. Modlę się duchu, żeby nie zauważył moich łez, wciąż bez ustanku płynących mi po twarzy. Odwracam głowę, kiedy Fabio znajduje się tuż przy mnie i wpatruję się w ścianę.
Nie patrz na niego, nie patrz na niego, nie patrz na niego.
Słyszę, jak powoli się odwraca, ale nagle zatrzymuje.
- Mer?
Cholera.
Delikatnie kiwam głową, na znak, że słyszałam.
- Wszystko w porządku? – pyta z troską w głosie.
Nie, nic nie jest w porządku. Moi rodzice nie żyją, Łowcy kręcą się po ulicach, a ja nie mogę mówić. Na pewno nie jest w porządku.
Mimo to, kiwam głową.
- Mercedes – mówi ostrzej, a ja zaskoczona odwracam głowę, by na niego spojrzeć.
Wpadłam.
Z powrotem chcę osłonić twarz, ale on łapie mnie mocno za podbródek i taksuje moją twarz od góry do dołu. Pociągam nosem i prostuję plecy, aby wyglądać dumniej.
Jestem żałosna.
- Płakałaś – stwierdza Fabio, a ja przewracam oczami. Punkty za spostrzegawczość.
Odsuwam się od niego i pokazuję podbródkiem, aby zaniósł maskotki dziesięciolatce. Kiwa głową, ale gdy staje w drzwiach, spogląda na mnie, pokazując na mnie palcem.
- Ani mi się rusz. Nie wymigasz się.
Uśmiecham się. Siadam na łóżku i przyglądam się swoim smukłym dłoniom o długich palcach. Jestem ciekawa, czy mogłabym być artystką, gdybym nie była Wybrańcem. Od dziecka uwielbiałam malować, ale nigdy nie było mi dane się wykazać, gdyż zabrano mi kredki w wieku ośmiu lat.
Wzdycham i opadam na poduszki. Nie ma sensu pogrążać się w marzeniach, to niemożliwe, aby spełniły się w tych okolicznościach.
- A więc, co się stało?
Nawet nie zauważyłam, kiedy chłopak przyszedł, więc gdy się odzywa, szeroko otwieram oczy i podskakuję, o mało nie spadając z łóżka. Piorunuję Fabio wzrokiem i siadam naprzeciwko niego. W rękach trzyma zeszyt i ołówek, te same, na których napisałam mu, że wiem kim jest. Głośno wypuszczam powietrze i biorę od niego przedmioty. Po chwili namysłu zaczynam pisać. Oddaję mu z uśmiechem zeszyt.
Zerka na kartkę, na której starannie zanotowałam trzy słowa: Nie twoja sprawa.
- Ha, ha, ha – jego głos ocieka sarkazmem, którego w życiu bym się po nim nie spodziewała. – A teraz na serio. Dlaczego płakałaś?
Wzdycham i wyrywam mu zeszyt.
Nie wolno?
- Nie, jeśli mi nie wytłumaczysz – obrusza się. - Przecież nic o tobie nie wiem; nie mogę nawet podejrzewać co było powodem.
Każdy ma swoje sekrety.
- Mer, ja chcę ci pomóc. Dlaczego mi nie powiesz? Przecież wiesz, że nikomu nie pisnę ani słowa, a żeby naprawdę cię pocieszyć potrzebuję znać choć powód twojego smutku. – Niemalże rozpadam się na kawałki, gdy patrzy na mnie tym smutnym i błagalnym wzrokiem jak na bliską mu osobę, o którą się martwi. Jestem niesamowicie bliska wyznania mu prawdy. – Daj sobie pomóc.
A jeśli ja nie chcę pomocy? Jeśli nie chcę się tym z nikim dzielić i chcę zachować to dla siebie? Co jeśli odwrócisz się, wtedy ode mnie lub stwierdzisz, że nie umiesz mi pomóc, co jest bardzo prawdopodobne, i wrócimy do punktu wyjścia? Nie chcę tego, Fabio. Jest mi dobrze, tak jak jest teraz.
Fabio pociera czoło dłonią i wpatruje się we mnie.
- Ty naprawdę nie masz zamiaru mi tego powiedzieć, prawda? – pyta z lekkim uśmiechem na twarzy.
Nareszcie zrozumiałeś.
- Dobrze – ulega. – Ale daj mi poprawić ci humor, nawet jeśli nie wiem o co chodzi, zgoda? – rozkłada ramiona, prosząc bez słów, abym się w niego wtuliła.
Jeszcze nikt nigdy nie chciał, abym go przytuliła albo chociażby dotknęła.
Zastygam w bezruchu, oszołomiona jego gestem. On nie chce mnie przytulić, przecież ledwo mnie zna; nie chce mnie pocieszyć, po prostu przeszkadza mu mój płacz; nie lubi mnie, jest zmuszony ze mną mieszkać, powtarzam w myślach.
A jednak na jego twarzy maluje się autentyczna troska, i to nie pierwszy raz; jego ramiona naprawdę czekają, aż będą mogły delikatnie otulić moje ciało.              On naprawdę mnie lubi.
Rzucam mu się na szyję, przewracając go na plecy, tak, że on leży pode mną. Chcę się odsunąć, zażenowana całą sytuacją, lecz on bez słowa oplata mnie rękami i nie wypuszcza. Na powrót wtulam się w jego szyję, a on delikatnie siada, sadzając mnie na swoich kolanach.
- Lepiej? – szepcze mi do ucha.                              
Kiwam głową i uśmiecham się do siebie.
- To dobrze.
Biorę głęboki wdech. Pachnie potem, tak samo jak moje ubrania, ale czuję też coś słodkiego, coś czego nie potrafię nazwać. Pierwszy raz w życiu czułam, że ktoś się o mnie troszczy i że choć trochę obchodzi go moje samopoczucie. Przylgnęłam do niego mocniej, a on delikatnie pocałował mnie w czubek głowy.
- Fabioooooo! – drzwi do pokoju otwierają się hukiem, a do środka wpada Maia.
Oboje podskakujemy, przestraszeni jej wrzaskiem. Spadam z kolan chłopaka, boleśnie uderzając o podłogę. Jęczę i chwytam rękę, którą on wyciągnął mi na pomoc.
- Nic ci nie jest? – mówi cicho, wciąż trzymając mnie za rękę.
Kiwam głową i spoglądam na dziewczynkę, która dzikim wzrokiem studiuje pokój. Wygląda na niesamowicie przestraszoną – jej włosy są poczochrane, a oczy szeroko otwarte.
- F… Fabio – duka i przenosi swoją uwagę na mnie. – Mer.
Przyglądam się jej, a kiedy w jej oczach pojawiają się łzy, szybkim krokiem podchodzę do niej i obejmuję.
- Co się stało? – pyta mój przyjaciel i staje obok nas.
- O… Okno.
Zostaję z Maią, a chłopak biegnie do pokoju, lecz wraca po kilku sekundach ze zdumieniem na twarzy.
- Mercedes – mówi. – Powinnaś to zobaczyć.

---------------------------------------------------------
Woah! Nareszcie spięłam dupę i coś wstawiłam! Cieszycie się? Bo ja bardzo :D Moje lenistwo nie zna granic - rozdział napisałam jakieś trzy tygodnie temu, a Was męczę i każe czekać :D Buahahahaha Okrutna ja XD
UWAGA! Kochani, mam nowe postanowienie! Rozdziały będę wstawiać, dopiero gdy pod ostatnim postem pojawi się co najmniej 5 komentarzy, nie wliczając w to moich odpowiedzi :) Liczę na Was, a z czasem limit zacznie się powiększać :* 
A skoro już tu jestem to zapraszam wszystkich fanów lub nawet nie fanów 5 Seconds of summer na moje fanfiction o Ashtonie Irwinie <3 Wierzę w Was, że tam również pozostawicie po sobie ślad :D  
♥♥♥ Czekam na jakiekolwiek ślady Waszej obecności ^^ ♥♥♥

5 komentarzy:

  1. Alż Ty jesteś okrutna, wiesz? Nie dość, że przerywasz w TAKIM momencie, to jeszcze jakieš limity robisz! Pff skandal :P
    A tak poza tym, to wiesz, wspaniale, jak zwykle, podziwiam i tak dalej... [Tu wymieniam wszystkie inne komplementy i pochwały, które zazwyczaj Ci wypisuję, jednak nie zrobię tego tym razem, gdyż: a) każdy mój kometarz wyglądałby tak samo; b) przecież i tak to wszystko wiesz! :\]
    Czekam na moment, w którym Mercedes (kocham jej imię, najbardziej w pełnej wersji ^-^) się odezwie i będzie wielkie true love z Fabio, bo on jest idealny, a jak na razie, to midziewczyny po prostu szkoda ;c
    Życzę morza weny oraz pozbycia się lenistwa :D
    No i wiesz, że czekam na następny, więc po co niby mam to pisać? :\
    Szybko dodawaj kolejny! :*

    »---> http://arrowtales.blogspot.com/ <---«

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Co tam jest?! Czemu Mercedes nie może mówić? Wspaniały rozdział ♥ Nie mam pojęcia co jeszcze napisać! Jak zawsze cudownie! Co jeszcze mam pisać? Tylko to że znowu zastanawiam się nad wszystkim :)
    Dużo weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie! Dlaczego zakończyłaś w takim momencie?!
    Bardzo, BARDZO, chciałabym się dowiedzieć dlaczego Mercedes nie może mówić? Dlaczego tylko mama się jej nie bała? To się robi coraz ciekawsze :3
    Rozdział cudowny - nie mogę się doczekać kolejnego!
    PS. Mam nadzieję, że szybko ktoś napisze te pozostałe dwa komentarze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim momencie, serio?!
    Po prostu kocham tą małą <3 Właściwie to kocham ich wszystkich, ale Maia przypomina mi kogoś kogo znam :) Green Arrow już pisała, że czeka na true love z Fabio, więc ja tylko powiem, że jak najbardziej ją popieram :D
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Urywać w takim momencie!
    Juz to pisałam, ale Mercedes jest taka intrygująca, co siez nia stało?
    Nie mogę sie doczekać kiedy sie odezwie:)

    http://dreaming-fangirl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń